- Do kurwy zamknij się! - krzyknęła mama - daj mi wytłumaczyć wszystko! - rodzice zaczęli się kłócić, czyli wracamy do codzienności. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Kate, po trzech sygnałach odebrała.
- Nicole? - zapytała - nie spodziewałam się, że zadzwonisz. Co tam?
- Cześć Kate - zaczęłam - Masz ochotę może się dziś spotkać? - zapytałam. To moja bliska koleżanka, więc czemuby jej nie spytać? Przyjaciółką jej nie mogę nazwać, bo nie ufam jej. Znamy się tylko kilka dni, a ja nie chcę nazywać nowopoznanych znajomych przyjaciółmi. Przyjaciel to ktoś bliski, ktoś od serca.
- Oczywiście, kończę pracę za godzinę, przyjdziesz pod budynek? - potwierdziłam i żegnając się z dziewczyną rozłączyłam się.
Zabrałam z szafy spodnie typu boyfriend z dziurami, podwijane na końcu i białą bokserkę. Weszłam do łazienki zamykając za sobą drzwi na klucz i spojrzałam w lustro. STANOWCZO trzeba poprawić makijaż. Zdjęłam wszystkie ubrania ze swojego ciała i weszłam pod prysznic. Odkręciłam kurek z zimną wodą, która mnie orzeźwiła, uwielbiam to uczucie. Zmoczyłam włosy i je powoli umyłam. To samo zrobiłam z ciałem oraz twarzą i wyszłam z kabiny. Wytarłam kropelki wody spływające po mnie i ubrałam przyszykowane wcześniej rzeczy. Wysuszyłam moje czarno-brązowe włosy i wyprostowałam je. Mają taki ciemny bardzo brąz wpadający pod czerń, wiecie jaki. Zrobiłam kreski eyelinerem, pomalowałam rzęsy i nałożyłam podkład na twarz. Wychodząc z łazienki zauważyłam siostrę siedzącą na moim łóżku.
- Stało się coś? - zapytałam
Dziewczyna westchnęła - Nie, po prostu rodzice się pokłócili i tak jakoś... - odpowiedziała.
- Często się kłócili? - spytałam.
- Przez ostatnie trzy lata? W ogóle. Nie słyszałam ani jednej kłótni pomiędzy nimi. - pociągnęła nosem - Martwię się.
- Będzie w porządku. - podeszłam do szafy i wzięłam czarne stópki. - Zobaczysz. - odparłam i je ubrałam.
Siostra uśmiechnęła się i wyszła z pomieszczenia, a ja skierowałam się za nią. Przeszłyśmy razem przez korytarz i na końcu się rozdzieliłyśmy. Ona poszła do salonu, a ja ubrać buty. Usiadłam na podłodze ubierając New Balance i przysłuchiwałam się telewizorowi, na którym leciała nieznana mi piosenka.
You're so indecisive of what I'm saying
Trying to catch the beat, make up your heart
Don't know if you're happy or complaining
Don't want for us to end
Where do I start
First you wanna go to the left then you want to turn right
Wanna argue all day, make love all night
First you're up then you're down and then between
Ohh I really want to know...
Wyszłam z domu trzaskając lekko drzwiami i zamówiłam taksówkę. Nie czekałam długo, aż byliśmy na miejscu. Spojrzałam na dziewczynę, która stała przy wejściu i spoglądała na zegarek na ręce. Odchrząknęłam, a ona spojrzała w moją stronę.
- Ohh, Nicole. Spóźniłaś się dokładnie 33 sekundy. - zachichotała - Chodź, pójdziemy w moje ulubione miejsce.
Nie szłyśmy w ciszy, bo ciągle rozmawiałyśmy. Dziewczyna prowadziła mnie przez las, choć nie ukrywam - trochę się bałam. Może chce mnie porwać? Może chce od moich rodziców okup? Może chce mnie zabić? Zgwałcić? Dobra, to chore. Ona nie będzie chciała mnie zgwałcić. W sumie, a jak ukrywa, że jest facetem? Zaśmiałam się na moją wyobraźnię, serio.
- I jesteśmy na miejscu. - powiedziała. Byłyśmy na łące. Dookoła były drzewa, ziemia była porośnięta trawą taką bardzo zieloną, intensywnie zieloną sięgającą do kostek. Na środku polany rosło drzewo w kształcie przekrzywionej literki 'L'. Naturę zdobiły jeszcze żółto-czerwone kwiatki, niekiedy jeszcze dochodzily do tego fioletowe. Usiadłyśmy na pieniu i zaczęłyśmy rozmowę.
- Pięknie tu. - powiedziałam. Dziewczyna uśmiechnęła się i spojrzała w niebo.
- Wiesz, Nicole. Przychodziłam tu z mamą jak byłam mała. Robiłyśmy wianki z kwiatków i inne tego typu rzeczy. Mieszłałam tutaj od urodzenia, przeprowadziłam się do Los Angeles jak miałam 14 lat.
- Mogę zadać ci jedno pytanie? - dziewczyna kiwnęła głową na znak potwierdzenia, więc znowu zaczęłam - Co się stało, że przeprowadziłaś się stąd? To miejsce jest cudowne, wiesz.
dziewczyna westchnęła - Nicole, nigdy nie miałam koleżanek, jesteś pierwszą. Zależy mi na tobie, więc nie chcę ci tego mówić. Spierdoliło się wszystko przeze mnie, a jak się dowiesz wszystkiego uznasz mnie za sukę.
- Nigdy tak nie pomyślałabym. - zaprzeczyłam
- Nie wiesz co mówisz, dziewczyno.
- Powiedziałam, że nie pomyślałabym tak nigdy, wiem co mówię. Doskonale wiem. Powiedz mi, to może Ci pomogę.
- Pomożesz? Mi nie da się pomóc, rozumiesz? Chcesz wiedzieć? Chcesz kurwa wiedzieć? Zabiłam swoją nienarodzoną siostrę.
____________
I mamy następny rozdział. Podoba się? Zacznijmy od tego, że bardzo dziękuję wam za tysiąc wyświetleń. Jak tam, jedziecie na koncert Justina w Krakowie?